Luke.
Boom….
Przywaliłam głową w ścianę.
- Aghr…. Ała!! Cholera ale boli! Ał… - krzyknęłam.
- Oh. Daj spokój wreszcie, dziś już się nie
nauczysz odpowiednio hamować. – powiedziała Caroline.
- Nie. Dam radę.
- Chcesz jeszcze kilka siniaków? Serio?!
- Tak. Idź na zajęcia.
- A ty? – popatrzyła na mnie dziwnie.
- Poćwiczę. Przecież nie będę szła na matematykę…
- uśmiechnęłam się.
Ćwiczyłam
to jeszcze godzinę, ale potem przyszła jakaś banda umięśnionych kolesi i mi
przerwali.
- Hej, aniołku co ty tutaj robisz? – powiedział
jakiś koleś. Był wysoki, wysportowany a jego włosy były lekko kręcone w kolorze
blond.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że ktoś będzie
miał jeszcze lekcje.
- Mamy trening koszykówki, nie lekcje. –
powiedział ktoś z tyłu.
- Oh… Już idę. Przepraszam. – Spuściłam wzrok i
wyleciałam.
Mogła
mi powiedzieć, że ktoś tu będzie. Zabije. Wyszłam na idiotkę. Ale to moja wina…
gdybym nie ćwiczyła to niestało by się to… Ktoś złapał mnie za ramię.
- Ej. Nic się nie stało. – uśmiechnął się do mnie
ciepło. – Jestem Luke. A ty?
- Alex. – uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Ładnie. Nowa uczennica?
- Tak.
- Jeżeli masz jakieś problemy z oswojeniem się
tu, to przyjdź o 14 do biblioteki. – powiedział i poszedł w stronę Sali
gimnastycznej.
Na pewno przyjdę. Pomyślałam.
*****************************
- Oooh! Luke zainteresował się Tobą… Eh!
Szczęściara.. To jest najprzystojniejszy chłopak w ośrodku! Yyy… oczywiście
zaraz po moim! – mówiła Aria.
- Powinnam nie pozwolić Ci zostać w sali! –
roześmiała się Caro udając poważną.
- No pewnie. Najlepiej zamknijcie mnie w klatce.
- Nazwał Cię aniołkiem? – zapytały.
- Mówiłam
już 100 razy, że tak! Jejku!
- Wiedziałam, że matma jest nudniejsza od takich
ćwiczeń…. –powiedziała Caro i wszystkie się roześmiałyśmy.
- Co zakładasz na siebie? – zapytała Aria.
- Em… Nie za bardzo wiem jakie mam ciuchy w tej
szafie… No ej! Jest ogromna. – znowu się roześmiałyśmy.
- Może załóż sukienkę?- zaproponowała Caro.
- Nie idę na randkę. Założę czarne wytarte rurki,
biały T-shirt i glany. – powiedziałam – Nawet go nie znam.
- Oj tam! – powiedziała Aria. – O patrz! Już
13.50… Biegnij!! Wiesz gdzie jest biblioteka?
- Y. Tak, tak wiem. Dobra cześć.
Po
pięciu minutach byłam już na miejscu. Zauważyłam go, siedział i czytał jakąś
książkę… Miał na sobie czerwoną koszulkę i ciemne dżinsy. Zauważył mnie.
- O hej! Siadaj. – uśmiechnął się.
- Hej. – usiadłam na wprost niego.
- Ładne kreski. – popatrzył mi w oczy, powoli się
roztapiałam.
Jego
oczy są koloru, koloru… niebieskiego ale nie takiego ciemnego, jak burza.
Przyglądnęłam się też czy ma kolczyki i tatuaże. Nie zauważyłam ani tego ani
tego. Dziwne. Większość osób tutaj ma to.
- Dzięki.
- Posłuchaj mnie. Nie bez powodu zwróciłem na
ciebie uwagę. Twoje skrzydła… Wiesz, że masz nam pomóc. Bóg się ze mną
kontaktował. Twoje nauczanie będzie przyspieszone. Nauczysz się podstaw,
ponieważ reszta nie jest Ci potrzebna. – przerwał, czeka na moją reakcję.
- Dobra. W sumie i tak wszystko mi jedno. Tyle?
Jeżeli tak to pozwól, że już pójdę. Żegnam.
- Poczekaj…
Ale
ja już nie patrzyłam na niego tylko na drzwi, odeszłam. Przyspieszone
nauczanie, no świetnie. Ktoś mnie zaczepia.
- Adelajda Alexandra? –pyta jakaś dziewczyna, nie
zwracam za bardzo na nią uwagi.
- Ta. Czego chcesz? – powiedziałam zła. Nie
powinnam się na niej wyżywać ale nie potrafię. Zawahała się.
- To list do Ciebie. Od… - zerknęła na niebieską
kopertę. – Od Josha. Proszę.
- Dzięki…
Josh
o mnie pamięta? Muszę jak najszybciej otworzyć list… ale najpierw muszę biec na
trzecie piętro do mojego pokoju. Ehh…