Zmiana imienia.
Ała! Ale mnie boli głowa… nie lubię już
teleportów… zresztą nie ważne. Zauważam dwie osoby. Chłopaka i dziewczynę. Są w
mniej więcej moim wieku. Chłopak jest wysoki i dobrze zbudowany, ma kręcone
czarne włosy. Natomiast dziewczyna jest niska, sądzę, że ma nie więcej jak 160 centymetrów
wzrostu, ma piękne brązowe (podchodzące pod czarne) włosy. Obydwoje są
aniołami, dlaczego tak uważam? Ponieważ widzę ich piękne, białe skrzydła.
Zauważają mnie.
-
Adelajda? Czy to ty? – zapytała z niepokojem dziewczyna.
-
Em. Tak, skąd wiesz? –zapytałam zdziwiona.
-
Cała szkoła już wie o Tobie. Jestem Aria a to jest Ashton.
-
Mów mi Ash. – powiedział chłopak.
-
Dobrze. – odpowiedziałam.
Gadaliśmy
jeszcze chwilę. Dowiedziałam się, że znajduję się w Nowym Jorku jednym z miast
w Stanach Zjednoczonych, znajduję się w ośrodku szkoleniowym aniołów, zwanym inaczej
szkołą. Będę uczyć się 3 miesiące, ale po skończeniu mogę tu zostać czyli tak
jak to zrobili Aria i Ash albo mogę dostać mieszkanie poza szkołą. Później
rozmawialiśmy o Lunie, kilkakrotnie próbowaliśmy żeby się zmieniła ale nie
udało się. Podczas naszej rozmowy zauważyłam, że obydwoje mają tatuaże i
kolczyki. Ash ma kolczyk w brwi i w jednym uchu. Natomiast Aria ma jakąś dziurę
w uchu, kolczyk w wardze oraz standardowo różne kolczyki w uszach. Gdy
zapytałam ich o tą dziurę, obydwoje się roześmiali ale w końcu odpowiedzieli,
że to nazywa się tunel. Powiedzieli również, że mogą mnie zaprowadzić do
piercera i tatuażysty żebym miała takie rzeczy. Nie powiem, podoba mi się to bardzo.
Okazali się bardzo sympatycznymi osobami. Mam nadzieję, że się z nimi kiedyś zaprzyjaźnię.
Po naszej rozmowie zaprowadzili mnie do ”dyrektora”.
-No,
tutaj się rozstajemy. To jest jego gabinet. Do zobaczenia! – powiedziała Aria.
-
Dzięki, do zobaczenia!- uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę drzwi.
Położyłam Lunę na ziemi, aby mogła
swobodnie chodzić. Zapukałam do drzwi i otworzyłam je.
-
Dzień dobry?- zapytałam cicho.
-Ah.
Witaj Adelajdo! – powiedział jakiś mężczyzna. To pewnie dyrektor. Był starszy i
był średniego wzrostu, miał kruczoczarne, ułożone na żel włosy, chciał na siłę
wyglądać młodo. Uśmiechnął się serdecznie i wręczył mi jakiś papier. – To twój
nowy plan lekcji. Od poniedziałku do piątku masz codziennie 5 lekcji. Szkoła ma
za zadanie jak najlepiej cię przyszykować…
-
Wiem już wszystko. Poznałam Arię i Asha powiedzieli mi o tym.
-
Tak? To dobrze. A powiedzieli o zmianie imienia?
-Nie.
Nic takiego nie mówili. Ja mam zmienić imię? Dlaczego?
-
Ponieważ tutaj będziesz wykonywać zupełnie inną ”pracę” oraz będziesz inną
osobą. Wszyscy zmieniają imiona. Jak chcesz więc mieć teraz na imię? Oh,
zapomniałbym! Imię zmieniasz ale Twoje nazwisko zostaje.
-
Emmm, no dobrze. Chcę mieć na imię… hm… może Alexandra? Tak. Chcę mieć na imię
Alexandra.
-
Dobrze. A więc będziesz od dziś Alexandrą. A teraz idź do swojego pokoju. – dał
mi kluczyk.- Jest to klucz zapasowy, ponieważ Twoja współlokatorka też musi
mieć klucz. Do widzenia Alexandro.
-
Dziękuję, do widzenia.
Zawołałam Lunę i wszyłam. Będę mieć
współlokatorkę? Ale super. Ciekawe jaka ona będzie. No ale nic, popatrzyłam na
zawieszkę kluczyka. A więc muszę iść do pokoju 3B. Pewnie jest na pierwszym piętrze.
-
Luna! Chodź! – zawołałam, ponieważ nie szła za mną tylko drapała krzesło.
Razem
weszłyśmy na schody prowadzące do pierwszego piętra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz