Sms od nieznajomego.
Jesteśmy w gabinecie dyrektora. Aria
chciała jak najszybciej wyjaśnić co się stało. Nic dziwnego. Przecież z moich
rąk wydobyły się jakieś iskierki. Przynajmniej ją uratowałam, tak?
-
Dobrze, Ario możesz zostawić nas samych? – powiedział pan White.
-
Dobrze, do widzenia. – powiedziała i wyszła.
-
Znasz kogoś o imieniu Sonia? – zapytał gdy zamknęła już drzwi.
-
Ee. Tak. Taak miała na imię moja babcia… ale zmarła gdy miałam 4 lata. Nigdy nie spotkałam jej w
Niebie…
Spuściłam głowę, szukałam jej całymi
dniami. Nawet pytałam kilkakrotnie Boga czy nie wie gdzie jest, ale nie chciał
odpowiedzieć.
-
To dlatego, że.. – zaczął.- Była niepokonana taka jak Ty. Posiadała takie moce
jak Ty. Nawet więcej, ale myślę, że Ty również je odkryjesz. Z czasem...
-
Co z moją babcią? Gdzie jest?! –zapytałam zaniepokojona.
-
Oh, jakby Ci to wyjaśnić.. Twoja babcia była bardzo potężna, ale gdy wysłaliśmy
ją na kolejną misję.. Ona pomagała koleżance, wtedy.. – popatrzył na mnie ze
współczuciem. – zginęła, teraz znajduję w czarnej dziurze.
Zamazał mi się obraz, zwirował świat.
Zaczęłam płakać, nie mogłam tego powstrzymać. Po chwili doszedł do tego szloch.
Jak na prawdziwego anioła przystało, dyrektor przybliżył się do mnie i położył
rękę na ramieniu. Popatrzyłam na niego. Uśmiechał się, aby dodać mi otuchy.
Miło z jego strony ale nie potrzebuję współczucia. Odsunęłam się.
-
Pójdę do swojego pokoju, dowidzenia. – powiedziałam.
Nie czekając na odpowiedź z jego strony
wyszłam z gabinetu. Pobiegłam na trzecie piętro, byłam już przed drzwiami. Pokój
3B. Otwieram drzwi. Widzę przez łzy, że w pomieszczeniu są trzy osoby, Aria,
Caro i Mike. Czy ja dobrze widzę?! Aria też płacze… Mimo swoich łez podchodzę
do niej.
-
Co się stało? – pytam zaniepokojona.
-
Ashton… - rozpłakała się jeszcze bardziej.
Wiem, że na razie nic z niej nie
wyciągnę. Więc zamiast zadawać zbędne pytania, na które i tak nie dostanę
odpowiedzi przytulam ją i mówię do niej.
-
Aria, spokojnie. Nie płacz. Nic nie zdziałasz płaczem. Wiesz o tym.. –
powiedziałam.
-
Wiem... ale to takie trudne ! – i rozpłakała się jeszcze bardziej.
Płakała jeszcze pół godziny, aż w końcu
postanowiła, że położy się spać. Zasnęła bardzo szybko. Nie chcąc jej budzić,
wszyscy wyszliśmy z pokoju. Chciałam żeby mi wszystko wytłumaczyli. Co się
stało. Ale Mike nie chciał odpowiadać powiedział, że musi już iść. Takim
sposobem zostałyśmy we dwie.
-
Może Ty mi powiesz co się stało? – zapytałam, lekko zdenerwowana zachowaniem
Mike.
Westchnęła.
-
No dobrze. Jak słyszałaś coś się stało z Ash’em.. – zatrzymała się i spojrzała
w sufit, jakby chciała zatamować falę łez.
-
Czy on… umarł?
-
Oh, niee. Dla nas było by to o wiele lepsze niż to co się stało. On.. Alex
trudno mi to powiedzieć..
-
Mów! Co się z nim stało! Proszę..
-
Gdy Ty i Aria poszłyście do fryzjerki, anioły dostały wezwanie. Kolejne w tym
tygodniu. Oczywiście Ash się zgodził na udział w tym, ponieważ i tak nie miał
co robić.. Ale tam nie było tylko demonów.. Byli wszyscy. Dogadali się, a my
wysłaliśmy za mało naszych.. Dwóch zabili, a trzech wzięli do niewoli..
-
Jednym z nich był Ash.. – dopowiedziałam.
-
Tak. Stamtąd nie ma wyjścia. A jeżeli wszyscy się dogadali… To niedługo
spróbują dostać się do Ośrodka. Muszę iść. Część.
Stałam jak wryta. Nagle usłyszałam, że
z mojej kieszeni wydobywa się dziwny dźwięk. Ah, no tak. Telefon. Każdy go teraz
miał.. Dostałam sms’a od.. nieznanego numeru. Napisał ”Hej, Alex. Możesz się
ze mną spotkać?”. Odpisałam
”Kim jesteś?!”. On ”Obawiam
się, że gdy dowiesz się kim jestem nie będziesz chciała przyjść. Proszę, bądź w
parku za 10 minut.” Dobrze,
a więc pójdę do parku i zobaczę kim jest ta osoba..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz