Oczy anioła.

Oczy anioła.

piątek, 31 października 2014

Rozdział 12

I znowu to samo.
         Jestem w parku. Nie widzę nikogo kto mógłby na mnie czekać więc siadam na pobliskiej ławce z nadzieją, że podejdzie do mnie ta osoba. Nie myliłam się. Już z dalekiej odległości zauważyłam, że w moją stronę idzie Luke. Odwróciłam głowę o dziewięćdziesiąt stopni. Zauważam, że w moją stronę pędzi też… Cole. Jemu przyglądam się dłużej, ponieważ wydaję się zabawne gdy wszyscy uciekają na jego widok. Patrzę w obie strony. Zauważają siebie. Luke zaczyna biec, natomiast Cole niewzruszony idzie cały czas równomiernym tempem. Oczywiście pierwszy jest Luke.
- Alex…- mówi. – Chodź za mną, dobrze? Pro..
         Nie zdążył dokończyć, ponieważ pojawił się Cole.
- Cześć. – posłał mi szelmowski uśmiech. – Może chcesz się przejść ze mną?
         Zachowywał się tak jakby Luke’a w ogóle tu nie było. Natomiast Luke..
- Daj jej spokój! Myślisz, że przejdzie na waszą stronę?! Nigdy. Jest uosobieniem dobra! Nie to co ty. – ostatnie słowa powiedział z niesmakiem.
- Dobrze, pójdę z Tobą. Chodź. – powiedziałam do Cole’a i poszłam przed siebie.
         Szybko mnie dogonił i dalej poszliśmy razem.
- Chciałem Cię przeprosić, no wiesz... za to co zrobiłem.
- To nie Twoja wina. Przecież to wina tego… ekhem.. Luke’a. To on cały czas wprasza się w moje życie. Szczerze powiedziawszy, nienawidzę go za to. Chociaż nie powinnam.
- Gdybym z Tobą nie tańczył to by się nie stało.
- Oh, daj spokój. – powiedziałam.
- No dobrze. – uśmiechnął się i popatrzył w oczy.
         Wtedy to znowu się stało. On stał w ciemnym pomieszczeniu, ociekał czarną mazią. To chyba była krew.. A ja na niego patrzyłam z przerażeniem.
- Nic Ci nie jest? – zapytał powoli, po czym podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Wszystko w porządku.
         Obydwoje nie zawahaliśmy się. Jego wargi musnęły moje. Był taki ciepły jak na anioła ciemności. Pochłaniałam jego z każdą chwilą. Tak samo jak on mnie. Po chwili wizja zniknęła.
- Widziałeś to? – zapytałam zaskoczona.
- Wizję? To jak się całowaliśmy a ty mnie pragnęłaś coraz bardziej? Nie. – uśmiechnął się łobuzersko.
- Oh! Jesteś okropny. – również się uśmiechnęłam.
- Zapomniałbym. Tylko najpierw ładnie poproś.
- Daj spokój! Znamy się bardzo krótko a Ty zachowujesz się wobec mnie jak do koleżanki z dzieciństwa.
- Raczej nie miałbym takich wizji z koleżanką z dzieciństwa. – znowu uśmiechnął się łobuzersko.
- Ughr! No dobra. Proszę.
- Masz temperament jak na aniołka. Myślę, że ta informacja sprawi, że będziesz wniebowzięta! Haha… rozumiesz? W-niebo-wzięta. Dobra nie ważne, jako upadły muszę pracować nad poczuciem humoru. To trudne.
- Zaraz.. pracujesz nad poczuciem humoru? – roześmiałam się.
- Nie ważne. – powiedział i zrobił znak ręką oznaczający ”koniec tematu”. – Powracając do informacji. Poszperałem trochę w Internecie i znalazłem gdzie znajduję się teraz Twoja rodzina. Przeprowadzili się.
         Zamarłam. Odnalazł moją rodzinę? Chyba rzeczywiście w tym świecie każdy wie o Twoim dawnym życiu.
- Dlaczego ta chęć pomocy z Twojej strony? – zapytałam.
         Przybliżył się do mnie, tak właściwie to do mojego ucha. Wypowiedział słowa szeptem.

- Ponieważ bardzo Cię lubię.

1 komentarz: